Podrapane nóżki
Hej! Ja dusza sportowca jak wiadomo bez ruchu nie mogę zostać. Dzisiaj taką ''poza treningową'' moją aktywnością fizyczną był ponad 3-godzinny spacer z Weroniką i jej psem na łąki! Nasze łąki to wiele, wiele hektarów traw, stawów, drzew itp. Uwielbiam je, a do tego można tam spędzić naprawdę miło czas! O 16 ( jak zwykle) wyruszyłyśmy z domu Weroniki, poszłyśmy na tzw. wspinaczkę. Dzisiaj niestety wybrałam taką trasę wejścia, że było tam mało korzeni i w ostateczności zrezygnowałam - raz prawie spadłam i też prawie skręciłam kostkę, więc - gdy Wera relaksowała się na szyszkach - postanowiłam zejść, a na górę wdrapać się pod górkę ścieżką. Później zrozumiałam, że mam całą nogę zakrwawioną - a to było dopiero 20 minut naszej wyprawy. Cóż, musiałam przeżyć, odpoczęłam troszkę, krew zaschła,a ja byłam gotowa do dalszej wyprawy. Poszłyśmy ścieżką na ''Starą Wartę''. Obeszłyśmy stawki i udałyśmy się w stronę przystani. gdy już tam dotarłyśmy rozsiadłyśmy się na ławkach ( to znaczy Weronika, ja klapnęłam sobie na trawkę, a co tam! ) i zaczęłyśmy rozmawiać, plotkować. Przesiedziałyśmy tam dobrą godzinkę - jak nie więcej! Potem weszłyśmy na wał i po 100m ( chyba było troszkę mniej ) zeszłyśmy z niego znów idąc na łąki. Poszłyśmy na baloty, na które oczywiście wchodziłyśmy. Straasznie się wygłupiałyśmy, zwłaszcza anglezując! Świetna zabawa - zwłaszcza gdy uciekałyśmy przed potencjalnym właścicielem owych balotów. Ja jakoś szczególnie nie odczułam ''strat'' jednak moje nogi są w stanie tragicznym. Gdy tylko weszłam do domu zobaczyłam, że obie nogi mam we krwi, a do tego prawa noga jest cała podrapana i poharatana. Wygląda to przepięknie po prostu! Cała kończyna strasznie mnie szczypała, teraz jednak jest już znacznie lepiej. Do 28 lipca nie powinno być śladu. Za to jutro standardowo na trening! ( a co! Są codziennie, to trzeba chodzić ) A na popołudnie nie mam większych planów!
A w Waszej miejscowości są łąki, albo inne miejsca, w których - tak jak u nas - można miło spędzić czas?
Pozdrawiam!
A w Waszej miejscowości są łąki, albo inne miejsca, w których - tak jak u nas - można miło spędzić czas?
Pozdrawiam!
Do wesela się zagoi, prawda? :)
OdpowiedzUsuńPozdrowionka ^^
Taak :)
UsuńWZAJEMNIE, NO ;D
o o kim tak plotkowałyście?? ;p
OdpowiedzUsuńA to już nie interes anonimka ;p
UsuńJa uwielbiam chodzic po takich polanach, trawach itp .. niestety mieszkam w miescie i nie mam zbytnio mozlwiosci by pochodzic po takich miejscach
OdpowiedzUsuńhttp://feelingsdonotplay.blogspot.com
No to wspołczuje.. Ja bym w mieście mieszkac nie mogła ...
Usuń